czwartek, 24 stycznia 2013

Pałac Północy zaprasza w swe progi ...



Dla Bena, Roshana, Siraja, Isobel, Michaela, Setha i Iana jedyną namiastką prawdziwego domu, którego nigdy żaden z nich nie posiadał jest sierociniec St. Patrick 's w Kalkucie prowadzony przez pana Thomasa Cartera. Tych siedmioro dzieci połączyła niezwykle silna nić przyjaźni, której przejawem stało się stworzenie tajnego towarzystwa, Chowbar Society z siedzibą w opuszczonym domu, zwanym przez grupkę przyjaciół Pałacem Północy. Jego członkowie zobowiązali się do udzielania sobie nawzajem bezwarunkowej pomocy i wsparcia w każdej trudnej sytuacji, a także dzielenia się wiedzą, po to by każdy z nich umiał radzić sobie ze światem, gdy się rozdzielą.

Wraz ze zbliżającymi się szesnastymi urodzinami paczki przyjaciół, nadchodzi nieuniknione opuszczenie sierocińca i jednocześnie rozwiązanie stowarzyszenia. Na ostatnie zgromadzenie Chowbar Society prócz siedmiu jego członków, przychodzi nowo poznana przez Bena Sheere. Dziewczyna także pragnie być częścią tej grupy jednak najpierw musi zapłacić wpisowe - opowiedzieć jakąś osobistą, sekretną historię. Sheere przedstawia więc dzieje swego ojca Chandry Chatterghee - genialnego inżyniera i budowniczego. Miał on wznieść wspaniałą rezydencję dla siebie i rodziny - opisał ją nawet w swej książce. Ben wraz z przyjaciółmi postanawia pomóc dziewczynie w odnalezieniu tajemniczego domu. Przypadkowo trafiają jednak na ślad mrocznej historii, która rozegrała się w Kalkucie przed laty. Coś złego kryje się w ruinach spalonego dworca...

Carlosa Ruiza Zafóna raczej nikomu przedstawiać nie trzeba. Ten hiszpański pisarz podbił swoją twórczością serca czytelników na całym świecie. Ja do niedawna byłam jedną z niewielu osób, które co prawda o tym jegomościu wiele słyszały, ale nie miały okazji po jego dzieła sięgnąć. Kupiłam nawet swego czasu sławetny "Cień wiatru", ale jednak do dzisiaj stoi on na półce i cierpliwie czeka na swoją kolej. Tymczasem podczas ostatniej wizyty w bibliotece w moje oczy rzuciła się okładka w piekielnych barwach, książki tegoż właśnie pana, adresowanej podobno przede wszystkim do młodzieży. Swoim przykładem (jeszcze do młodzieży się zaliczam) mogę poświadczyć (a może zaświadczyć), że "Pałac Północy" spodoba się na pewno czytelnikom młodszym, uwielbiającym przygody, wszelkie tajemnice i zagadki. Ale nie tylko...
Sam Zafón pisze:
" Choć powstały (cztery pierwsze powieści autora) z myślą o młodych, miałem nadzieję , że przypadną do gustu wszystkim czytelnikom, bez względu na wiek.Przyświecała mi chęć napisania książek,które pragnąłbym przeczytać nie tylko w dzieciństwie, ale również ( ...) jako dwudziestotrzyletni mężczyzna, czterdziestolatek czy osiemdziesięcioletni starszy pan." *
Ja myślę, że udało mu się stworzyć powieść, która spodoba się nie tylko młodzieży, ale także osobom starszym. Bo w "Pałacu Północy" prócz dzieci, a właściwie nastolatków, z którymi młodszy czytelnik może się identyfikować, pojawiają się też ludzie dojrzali. Autor poświęca równie dużą uwagę bohaterom już całkiem dorosłym, którzy przecież także mają swoją sekretną historię do opowiedzenia.

Zafón dobrze wie o czym pisze - starannie dobiera słownictwo, nic nie jest w książce dziełem przypadku- żadne porównanie, żaden epitet. Ciekawy jest jego sposób przedstawiania zdarzeń - on dosłownie snuje opowieść, tka ją - raz dynamizuje historię nagłymi zwrotami akcji, by później ją subtelnie spowolnić pewnymi, jakże trafnymi spostrzeżeniami. Tą metodą nie nudzi czytelnika, ale zmusza go też do zastanowienia, refleksji.  "Pałac Północy" to istna kopalnia mądrych cytatów, aforyzmów. We mnie najbardziej uderzyła wypowiedź jednego bohatera na temat dorastania. Pozwólcie, że się z Wami nią podzielę:
"Dorosłość nie jest niczym więcej niż odkrywaniem, że wszystko, w co wierzyłeś, kiedy byłeś młody, to fałsz, a z kolei wszystko co w młodości odrzucałeś, teraz okazuje się prawdą."  **
Chylę czoła przed kreacją bohaterów -  autor stworzył przeróżne charaktery, przeróżne sylwetki. Mamy tutaj astmatyka - eurydytę z encyklopedyczną pamięcią, skłonnego do melancholii, milczącego dryblasa i rysownika zarazem, szybkiego biegacza, pasjonata astronomii, tęgi umysł marzący o byciu aktorką teatralną, przyszłego lekarza i zmiennego niczym rzeka przywódcę bandy z głową pełną szalonych pomysłów. W skrócie - z pozoru siedem kompletnie różnych od siebie osób, a jednak połączonych niesamowitą więzią przyjaźni, o równie wielkiej wyobraźni, pomysłowości i błyskotliwości, stojących za sobą murem.

Myślę, że każdy czytelnik znajdzie w książce pana Zafóna coś dla  siebie. Zarówno ten wymagający lektury po prostu dobrej, jak i ten żądny przygód, magii i mrocznych tajemnic. Jeśli ktoś pragnie poznać sympatycznych członków tajnego stowarzyszenia i wraz z nimi wędrować po ciemnych uliczkach Kalkuty zapraszam do Pałacu Północy. Sekretna historia tym razem nie wymagana. A! I nie wsiadajcie do pociągu. :)


Ocena : 8  / 10


P.S. I jednak cieszę się, że mam ten "Cień wiatru" u siebie... :)

                                                                                                            Nada

* "Pałac Północy" Carlos Ruziz Zafón; wyd.MUZA 2011; str.7
** str.253

3 komentarze:

  1. Czytałam "Księcia mgły", który mi się spodobał, więc chciałabym sięgnąć też po tą książkę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. " Księcia mgły " też chciałabym kiedyś przeczytać. No i "Światła września" zapowiadają się równie ciekawie... :)

      Usuń
  2. Chyba niedługo przeczytam. Sama dzisiaj pod wpływem paru czynników zaczęłam pisać kolejnego bloga tym razem o książkach, podziwiam więc wysiłek i pozdrawiam. Zapraszam do siebie:D.

    OdpowiedzUsuń